Aktualności

Jesteś tutaj

Aktualności

40-lecie pracy artystycznej Jerzego Walczaka

2020-10-26

40-lecie pracy artystycznej obchodzi, związany od początku z naszym teatrem, Jerzy Walczak.

Wszechstronny, wybitny aktor, którego miałam szczęście obsadzić w „Cudzie Purymowym” Icyka Mangera (premiera w lipcu 1983 roku). Była to moja pierwsza reżyseria i pierwsza zapadająca w pamięć rola Jurka jako Fastrygosa. Niósł świeżość, energię, chłopięcość i miał bujne kręcone włosy. Jeszcze niedawno uważałam Jurka za najmłodszego „Beniaminka” teatru i kiedy ktoś mnie pytał, czy mamy młodych aktorów, odpowiadałam: Jak to?! Przecież jest Jurek Walczak!

Przez te lata zagrał w Teatrze Żydowskim bardzo wiele ról, a wśród nich Kunie Lemł w „Śnie o Goldfadenie” i Kopł w „Wielkiej wygranej” w reż. Jakuba Rotbauma, Chunona i Henocha w „Dybuku”, Lejbla w „Błądzących gwiazdach”, Batlema w „Między dniem a nocą” w reż. Szymona Szurmieja, Baena Jochaja w „Urielu Akoście” w reż. Jana Bratkowskiego, a także w wielu moich spektaklach. Jedną z najbardziej przejmujących ról stworzył w ostatnim spektaklu Szymona Szurmieja „Noc całego życia”. Zagrał Janusza Korczak, który tej ostatniej nocy zdobywa się na fascynującą i dotkliwą zarazem spowiedź przecież nie bezsilnego nauczyciela stojącego wobec beznadziejnych okoliczności. Jurek był w tym spektaklu charyzmatyczny, wyrazisty, a zarazem przezroczysty, jakby jego Korczak jakąś już częścią i ciała i ducha był po drugiej stronie.

Jurek stworzył w Teatrze Żydowskim wiele kreacji aktorskich, które zachwycały i zachwycają publiczność i widzów, począwszy od „Dybuka” Mai Kleczewskiej. Witold Mrozek pisał w „Gazecie Wyborczej”: „Przykurczony, powoli przemierza scenę, opowiadając beznamiętnie spokojnym głosem historię obozowego cherubinka z pism Primo Leviego. Sparaliżowanego chłopca z obozu, który przeżył wojnę i otwarcie bram Auschwitz, ale wkrótce zmarł, już wcześniej oderwany od świata żywych i pozbawiony zdolności komunikowania się”. U Mai Kleczewskiej zagrał we wszystkich spektaklach zrealizowanych w Teatrze Żydowskim. Tomasz Miłkowski pisał o Jurku w „Malowanym ptaku”: „Właściwie nic nie mówi, ale jego obecność ciąży. Oskarża. Jest niemym krzykiem protestu. Zmartwiałą z przerażenia twarzą rysuje na scenie porte-parole autora. Nie przypadkiem to on, poniekąd prywatnie, wychodząc z roli, jako aktor Teatru Żydowskiego odczytuje własny apel: - Zwracam się do Państwa z prośbą o przygarnięcie pamięci o żydowskich mieszkańcach naszych ulic, o żydowskich właścicielach domów, w których teraz mieszkamy. Ciąg dalszy tej prośby wyraża w przejmującym epizodzie Wnuczka w Golemie, kiedy próbuje nawiązać kontakt z umarłą Babcią. Przeczuwa, a widzowie wraz z nim, że obcuje z Dybukiem, a może Bestią”.

W ostatnim sezonie Jurek stworzył wspaniałe role w „Nie ma” wg Mariusza Szczygła w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej i najwyższej próby aktorską kreację Ariela/Ferdynanda w „Der Szturem. Cwiszyn/Burza. Pomiędzy” wg Szekspira w reż. Damiana Josefa Necia.

Wyraziste role stworzył również w kinie, m.in. u Agnieszki Holland w nominowanym do Oscara filmie „W ciemności” i u Laszlo Nemesa w nagrodzonym Oscarem filmie „Syn Szawła”. Niedawno w wywiadzie dla „Didaskaliów” mówił Marcie Bryś: „Byłem wychowywany w domu żydowskim, choć ten dom był bardzo poobijany. Żydzi, których znałem, zawsze byli smutni, szeptali z moją babcią o sprawach, o których nie miałem pojęcia, a kiedy próbowałem pytać, słyszałem: - Urodziłeś się w sześćdziesiątym drugim roku i wtedy zaczyna się twoje życie. Gdy chciałem porozmawiać o rodzinie w Dreźnie czy dziadku w Antwerpii, babcia zawsze powtarzała, że tamta historia została wymazana przez Holokaust. W Teatrze Żydowskim mogłem zadawać pytania i uzyskiwać na nie odpowiedzi”.

Kochany Jurku, to zaszczyt, że od 40 lat jesteś w zespole Teatru Żydowskiego. Jestem szczęśliwa, że mogłam przyglądać się Twojej niezwykłej teatralnej drodze. Życzę Tobie i nam wszystkim wielu Twoich wspaniałych ról. A za chwilę wchodzisz w próby do kolejnej premiery… Kochamy Cię Jurku.

Gołda Tencer